piątek, 15 lipca 2016

Tydzień pełen emocji

Jest 23:13, kiedy mam chwile aby siąść i napisać parę słów do was moje szkraby.

Piękny tydzień. Doświadczyłem tyle emocji, że nie jestem w stanie tego opisać. Burza uczuć tych złych i tych dobrych. Zawsze po burzy wychodzi słońce i ono także zagościło w naszym domu i życiu. Znaczy dwa słońce :P:P
Nie jest lekko i wiem, że to dopiero początek. Nie przespane noce, zmęczenie, poświęcony czas, ale nie ma nic cenniejszego jak widzieć was, czuć was i kochać was :) Jak mówi mój przyjaciel : "LUX".

Muszę wspierać waszą mamusie bo pracy ma co niemiara. Dam z siebie wszystko mój królu i moja królowo :D

Kompu kompu

Pierwsze kompanie za nami.

Nie było tak strasznie :D A wręcz przeciwnie było bardzo miło i zabawnie. 


Pierwszy raz na dworze i pierwsze znajomości :)


Ale Ci nasi rodzice są superaśni. Już w drugim dniu po wyjściu ze szpitala, pozwolili nam zaczerpnąć świeżego, czystego powietrza.

A przy okazji poznaliśmy parę osób z naszej rodziny :)

Aaaa, i mamy super psa Babę. Już nie możemy się doczekać, aż na niej pojeździmy i będziemy ciągnąć ją za ogon. Ona pewnie też nie może się tego doczekać :P:P:P




Tak sobie śpimy

Jak już zaśniemy, to lubimy tak sobie śmiesznie leżeć :)








wtorek, 12 lipca 2016

Wyjście do domku

Po krótce:
Pierwsze karmienie za mani, pierwsze przewijanie.
Wyszliśmy ze szpitala.

Żona czuje się już o wiele lepiej a dzieciaczki są przepiękne.

Pierwsze spotkanie

Przywieźli moja żonkę na sale.
Bidulka taka osłabiona, tyle krwi straciła.

"Co z dziećmi, pokaż mi zdjęcia."

Łzy w oczach.

Powtórzę jeszcze raz : bądźcie upierdliwi i bardzo pewni siebie.

Minęło już trochę czasu.

Poszedłem do dzieci i pytam się Pani doktor.
"Czy żona może na chwile zobaczyć dzieci?"
"Wie Pan ale u nas się tego nie praktykuje, dzieci muszą być jeszcze obserwowane."
"Proszę Panią moja żona chce zobaczyć swoje dzieci a to na pewno jej pomoże szybciej uzyskać siły!"
"Ale wie Pan jeden z bliźniaków ma cukier na pograniczu i musimy je jeszcze po obserwować."
"Moja żona chce zobaczyć swoje dzieci nawet na 5-10minut. O której je przywiozą?" ( stanowczo i bardzo poważnie)
"To jak przyjdą na kolejną zmianę to koło 20 je przywieziemy".
"Ok"

Chwile po dwudziestej przywieźli mojej żonie nasze dzieci.
( Z uwagi na kiepski stan fizyczny mojej żony pozwolę sobie nie umieszczać zdjęć z jej udziałem w tym wpisie)

"Boże to moje dzieci, jakie piękne"
"To Pani córka a to syn"

Serce się raduje i łzy do oczu napływają gdy widzisz ten piękny obrazek, gdy dzieci słyszą pierwszy raz głos mamy na żywo i szukają oczami kto to mówi!!!

"Dobrze musimy je zabrać już"

Gdy je wywieźli moją żona przez chwile była załamana:
"Ja chce do swoich dzieci!"

"Myszko jesteś jeszcze słaba. Obiecuje że już jutro będą z nami, dzisiaj postaw pierwsze kroki i zacznij już powolutku chodzić."

Cdn...

Oczewkiwanie i niepewność

Siedzę z tą torbą na oddzielę położniczym i milion myśli przebiega mi przez głowę.
Myślę o mojej żonie, zero informacji i mętlik w głowie. Ciągle przed oczami mam jej obraz nieprzytomne a wokoło pełno krwi.

"Tu żona będzie w tej sali to proszę zostawić sobie torbę."
"Ale co z moja żoną?"
"Ja nic nie wiem to inny oddział."

Ku... mać pomyślałem. Nie wiem czy moja zona nie walczy o życie o tu nikt nic nie wie.

Muszę do dzieci. ( babeczka mówiła, że niby za godzinę, ale kurczę to są moje dzieci! )

"Przepraszam, gdzie są moje dzieci?"
"Pan od bliźniaków?"
"Tak"
"To pójdzie Pan tam prosto i zadzwoni Pan dzwonkiem to Pana wpuszczą."

Dzyn Dzyn!!!
Idzie pielęgniarka, otwiera drzwi. "Tak"
"Ja do dzieci, bliźniaków"

Były nagrzewane. Leżały. Helenka spokojnie a Franek trochę stękał.



W między czasie, pisałem ze swoim znajomym anestezjologiem, który też pracuje w tym szpitalu tylko akurat nie było go na dyżurze. Zadzwoniłem do niego i powiedziałem co z żoną i że chyba jest coś nie tak. ( wielkie podziękowania Panie Sebastianie )

Oddzwonił.

"Dzwoniłem, na blok operacyjny. Pana żona już jest przewożona na sale. Miła bardzo niski poziom płytek krwi, dlatego musieli zrobić pełną narkozę dla jej bezpieczeństwa. Mało płytek krwi może powodować krwawienia i krwotoki, więc w razie czego będzie konieczne przetoczenie krwi, gdyby coś się działo, ale na razie wszystko jest w porządku. Zaraz powinna być już na sali na oddziale noworodkowym."

Idę na górę i akurat przewozili ją do windy. Pukam i przez szybę mówię, że to moja żona.
"Jak dzieci, piękne?"
"Piękne, odpoczywaj teraz."

Cdn...



Cesarskie Cięcie, chwile szczęcia i chwile grozy

Po 8:00 zaczęli przygotowywać moją żonkę do cesarskiego cięcia.

Biedna trochę się stresowała miejscowym znieczuleniem.
"Troszkę się boję"
"Będzie wszystko dobrze kochanie, zaraz zobaczysz nasze myszki"

"Panią zabieramy a Pan poczeka tu w tym przedsionku. Jak wyciągniemy dzieci to Pana zawołamy."


Niecierpliwie czekam w tej małej klitce, chodząc od ściany do ściany.
Co chwile przychodzi jakiś lekarz i staje w przedoperacyjnym pomieszczeniu i zagląda przez szybkę.
"Coś jest nie tak" - pomyślałem. "Nie na pewno wszystko jest w porządku".

"Proszę może Pan zobaczyć dzieci."

Wchodzę do sali przed zabiegowej i widzę już swoje piękne dzieci.
"Wszystko w porządku z dziećmi" - pytam.
"Tak piękne i zdrowe".



Helenka i Franek :) Moje szkraby.

Po tym pięknym widoku odwracam głowę w bok w poszukiwaniu żony.

Nogi mi się ugięły a serce zamarło.
Widzę moją żonę pod pełną narkozą, nieprzytomną. ( Miało być miejscowe znieczulenie)
Pełno krwi i cała "otwarta".

"Co z moja żona?"
"My tu zajmujemy się dziećmi, proszę pytać lekarza."
Unikają odpowiedzi, to nie wieszczy nic dobrego.
Patrzę na Panie anestezjolog i uśmiecham się porozumiewawczo aby sprawdzić czy wszystko jest ok.
Nie odwzajemniła przepływu informacji jakby była trochę zmieszana.
"Gdzie będą moje dzieci?"
"Przewozimy je na oddział pod lampy na nagrzewanie. Proszę przyjść do nich za godzinę"

Wychodzę z sali, a moja żonę nadal operują. Pytam się pielęgniarki czy z moją żona wszystko ok?
"Nie jestem lekarzem, do 2h powinni ja wybudzić i przewieźć na sale, proszę czekać."

Wziąłem torbę nie sięgnąłem nawet kitla i poszedłem na oddział położniczy.
Stres nie z tej ziemi.

Cdn... 

Na porodówce


Siedzę i siedzę. Czekam i czekam.
5,10,15 minut ale nie pół godziny.

Siedzę pod drzwiami z napisem "Blog porodowy". Mam telefon żony to nawet nie mogę zadzwonić i zapytać czy wszystko w porządku.

Zaraz urodzi beze mnie - pomyślałem.
Idę. Najpierw poszedłem na patologie ciąży, pukam do pokoju pielęgniarek. Otwiera mi taka zaspana ( hihihi) i pyta się co się dzieje.
"Żonę przywiozłem, odeszły jej wody"
"Niech Pan idzie na blok porodowy bo to inny oddział".
No to idę.

Dzwonie domofonem.
"Słucham?"
"Ja do żony, będzie rodzić"
"Proszę poczekać".

Drzwi się otwierają.

"Proszę tu zostawić rzeczy w szafce, tu ma Pan ubranie, proszę się ubrać i można wejść do żony."

Ubrałem kitel lekarski i wchodzę.
"Pojdzie Pan prosto i pierwsze drzwi na prawo"
Wchodzę i widzę moją żonę na krześle porodowym podpiętą do KTG.

Pamiętajcie, nie czekajcie tylko od razu dopytujcie gdzie żona i taranem, bo inaczej to się można naczekać...

Dla relaksu, bajeczka na porodówce :)

Cdn...

Droga do szpitala i izba przyjęć


Całą drogę jedziemy skupieni - przynajmniej ja :)
Jest poważnie.
"Co ty taki skupiony i trzymasz obie ręce na kierownicy jak byś egzamin zdawał?" - pyta się Ewcia.
"No przecież normalnie jadę" - ta normalnie, po prostu byłem "obsrany" - przepraszam za wyrażenie :P

Dojechaliśmy. Drzwi od izby przyjęć zamknięte. Dzwonie, podchodzi zaspana Pani, otwiera drzwi, i pyta co się dzieje.
"My po schabowe na kotlety" :P:P Oczywiście żartuje ale cisnęło się na usta. przyjeżdżamy w środku nocy z brzuchem i torbą a tu pytanie " Co się dzieje?"

"Z odchodzącymi wodami" - mówi żona.
"Ciąża bliźniacza, wody odeszły, 37tydzień, ułożenie główkowo i poprzecznie" - mówię z takim spokojem ale cały chodzę :)


"Dobrze spokojnie. Proszę do pomieszczenia. Pani się przebierze w piżamkę i zaraz posłuchamy serduszek a Pan niech poszuka wyników i badań".
"Zaraz przyjdzie lekarz i Panią zbada"

Oczywiście jak się czeka to trwa to wieki. Przyszedł lekarz, zamknął drzwi, a ja czekam.
"Zabieramy żonę na badanie a Pan niech idzie na 3 piętro i czeka Pan aż Pana zawołamy"

Cdn...

Ale się działo

Błogostan, cieplutko i wygodnie...

"Tomek"
"Co się stało?"
"Chyba wody mi odeszły"
"Żartujesz czy poważnie mówisz?"
"Poważnie"

Zrywam się z łóżka. Idę za żoną do łazienki.

Przechodząc korytarzem patrzę na zegar na kuchence: 2:30.

A jeszcze wieczorem u teściów mówiłem do żonki: "Jak będziesz dzisiaj rodzić to albo teraz albo o 7 tylko nie o 3 bo chce się wyspać" I wykrakałem :P:P

Przez chwilę nie wiedziałem do końca co się działo, bo byłem zaspany.
Jak na nowicjuszy to powiem szczerze, że na spokojnie wszystko ogarnęliśmy.

Torba była już przygotowana :) Dopakowaliśmy parę rzeczy, ręcznik pod pupę i do Wałbrzycha do szpitala...

Cdn....